Czy Polsce grozi niedobór żywności lub głód?

Na oba pytania jest tylko jedna odpowiedź. Nie!

Po pierwsze, rosyjskiej agresji na Ukrainie, wiedzie się koszmarnie. Plan szybkiego zajęcia Ukrainy zdecydowanie się nie powiódł. Jej ofensywa na Kijów została zatrzymana, a straty jakie wojska rosyjskie doznały,  zmusiły rosyjskie dowództwo do wycofania się z tego kierunku.
Wprawdzie lepiej powiodło się na południu w kierunku na Mariopol Chersoń, ale i tu rosyjskie wojska utknęły i nie maja szans na dalszy marsz do przodu.

W takim układzie rozszerzenie wojny i agresji na Polskę traci jakikolwiek sens, bo ani na to sił, ani srodkow, ani potrzeba zwiększenia szans na własną klęskę.

Jednakże głupota czy szaleństwo nie zna granic, a osoby dotknięte tą przypadłością do wszystkiego są zdolne i tylko w takim przypadku można by rozpatrywać ewentualny atak na nasz kraj.

Jest też poniekąd prawdą, że ten żołdak, który odpala, rakietę, strzela z armaty, czy innej broni nie ma zahamowań przy wyborze celu i jest mu obojętne czy strzela do bazy zaopatrzenia w Chersoniu, Lwowie czy Rzeszowie.

Mając rozkaz odpali rakietowy pocisk w kierunku Kijowa jak i Warszawy. Może się nawet zdarzyć, że ze zwykłej złośliwości taki pocisk odpali właśnie na Warszawę, a nie na stację kolejową w Pierwomajsk.

Takie przypadki są możliwe, ale nie będzie to na rozkaz z Kremla, bo jak już zaznaczyłem Kreml nie ma interesu z poszerzaniu konfliktu  poza samą Ukrainę.

Nie dajemy mu do tego powodu, bo samo przesyłanie broni dla ukraińskiej armii to żaden powód, to jedynie handel, rzecz powszechna i dozwolona w kontaktach miedzy państwami.

Zatem ogólnie możemy powiedzieć, że jesteśmy bezpieczni i poza obszarem działań militarnych Rosji.

Co do perturbacji związanych z wojną na Ukrainie, ze zniszczeniami wojennymi i problemami dla jej gospodarki, z sankcjami nakładanymi na Rosję, z ograniczeniami w handlu, ropą, gazem, nawozami sztucznymi i produktami rolnymi, można powiedzieć, że jesteśmy na tyle w dobrej sytacji iż mamy własne surowce i własną żywność.

Mam  spore pokłady węgla, miedzi, siarki, pól uprawnych i nadwyżki płodów rolnych  wartych wiele miliardów dolarów.

Warto też sobie uświadomić, że głód miał miejsce w poprzednich wojnach gównie z tej przyczyny, że chłopa zabierano z pola i wcielano do wojska, że razem z nim zabierano konia, że bydło szło na konserwy dla walczących. Jednym słowem na roli zostawały kobiety, dzieci i starcy i nie było ani kim ani czym uprawiać ziemi, że to co było w spichlerzu rekwirowano na potrzeby armi, resztę skazując na głodowanie.

W obecnej wojnie nie potrzeba milionowych armii. Efektywne i niszczące działania zbrojne odbywają się mniejszą ilością żołnierzy, za to z użyciem broni powodującej znacznie większe straty tak w ludziach jak i w infrastrukturze.

Chłop pozostaje na wsi, na roli, a nawet gdyby go wcielono do armi to i kobieta potrafi wsiąść na ciągnik i zaorać i obsiać pola.

Mieliśmy nadwyżki mleka masła, wołowiny, tych produktów dalej będziemy mieć pod dostatkiem. Żaden zatem głód czy braki żywności nam nie grozi.

Uwaga.

Wyłączyłem możliwość komentowania, bo wszystko to co było w temacie, to jest czy grozi nam atak ze strony Rosji i czy grozi nam głód, zostało napisane jasno i przejrzyście.

Jeśli ktoś koniecznie chce wyrazić odrębne zdanie, to może to zrobić na stronie;

https://informacjegospodarcze.wordpress.com/2022/05/17/czy-rosja-zaatakuje-polske/

gdzie notka została pierwotnie opublikowana.